Moje ulubione chwile z grudnia wyglądały tak:
(Zbieranie łaskoczących iskierek ciepła, podczas robienia własnoręcznych kartek. Wszędobylski brokat udający kosmiczne piegi. Dzielenie się miłością do detali. Pożyczki zaciągnięte u choinek. Czułe przezwiska. Twórcze wieczory przeciągające się do 3 nad ranem. Do 3:15 mycie opuszków i nadgarstków, do nieskończoności wyskubywanie rozsypanego wszędzie brokatu.)
(Zimowe zapachy (zwłaszcza choinkowo-żurawinowy!) tuż przed przyjazdem do domu, wieczorami. Niby-śnieg.Twoje ulubione rajstopy.)
(Udawanie, że Mikołaj istnieje. Udawanie choinek. Listy do Świętego pisane między wierszami podczas spacerów.)
(Szukanie ulubionych ozdóbek świątecznych na wszystkich choinkach na swojej drodze.)
(Jelonkowe akcenty dobre bez względu na okazję.)
(Zdjęcia w jeszcze cichym domu w wigilijny poranek.)
(Spóźniona jemioła, która zdążyła tylko na ostatnią część sesji. Zaplątane włosy wchodzące niby przypadkiem w obiektyw. Serce od Uli rozpływające się w naszych na chwilę ciepłych dłoniach.)
(Złota, żywa, z poduszkami i notatkami wokół. Wyjątkowo delikatnie kłujące igiełki. Cukierki sprzed stu lat i złote jabłka ze styropianu.)
(Bawienie się punktem widzenia. Poranki pod choinką. Szukanie ulubionego odcienia zieleni.)
(Śpiewanie: "Na, na, na, najlepsze prezenty ukryte są w sercach!" W normalnej i zmienionej wersji.)
(Zimowe słońce mrużące oczy, najbardziej wdzięczne do podziwiania w ciepłym domu. Światło tańczące nad szklanymi przepaściami. Iskierki do potęgi. Szafka ze słodyczami broniona przed otwarciem przez ochroniarza z nastroszonymi gniewnie igiełkami.)
(Radosne dźwięki i głosy, zwłaszcza te na ucho. Ozdoby choinkowe z dzieciństwa. Wspólne odbicia w szkle.)
(Cold hands, warm hearts.)
(Opowieści nie tylko wigilijne. Magia słów. Początki naszej wielkiej biblioteczki. Świecidełka z rogami.)